Dlaczego Korczak i jaka jest przyszłość polskiej edukacji? Wywiad z prof. Mirosławem Grewińskim

Z prof. Mirosławem Grewińskim, rektorem Uczelni Korczaka, rozmawiał red. Grzegorz Nawrocki. Rozmowa ukazała się na łamach magazynu NNO.

Korczak zawsze był dla mnie postacią świeżą intelektualnie i ożywczą. Dlatego bardzo zainteresowało mnie to, że postanowiłeś przywrócić idee Korczaka w szerszym ujęciu. Co to są idee korczakowskie? Jak to się stało, że zdecydowałeś się właśnie po nie sięgnąć i je rozwijać?

prof. Mirosław Grewiński: Nasza uczelnia nazywała się kiedyś Wyższa Szkoła Pedagogiczna Towarzystwa Wiedzy Powszechnej. Kiedy kilka lat temu prowadziliśmy projekt „Społecznie Odpowiedzialna Uczelnia”. Przy okazji rozmowy z Pawłem Nizińskim wyszło, że w polskiej pedagogice w zasadzie nie wykorzystujemy metod edukacyjnych człowieka o wielkich zasługach, tj. Janusza Korczaka. Pomyślałam wówczas – sam mam dzieci w szkole Montessori (znanej i popularnej w Polsce) – dlaczego nie sięgnąć po jego idee? Do dzisiaj jestem wdzięczny Pawłowi, że wówczas naprowadził nas na trop Korczaka.

No tak, przecież Janusz Korczak tworzył zręby swojej filozofii edukacyjnej, wzorując się na Marii Montessori.

MG: Korczak i Montessori działali mniej więcej w tym samym czasie, więc oni wzajemnie się inspirowali, proponowali alternatywne podejście do wychowania i rozwoju dziecka. W 2013 roku zmieniliśmy nazwę uczelni na Wyższą Szkołę Pedagogiczną im. Janusza Korczaka. I to był pierwszy etap. Rok temu dojrzeliśmy do tego, żeby stać się po prostu Uczelnią Korczaka. Powstały też w strukturze uczelni trzy szkoły podstawowe – w Warszawie, Olsztynie i Katowicach, które nazywają się Korczakowskie Szkoły Marzeń, i pracują w modelu i filozofii Korczaka. Ten model jest elastyczny, nie wprowadza konkretnej metody nauczania, jak w przypadku Montessori. Korczak stworzył znacznie szerszą humanistyczną filozofię podejścia do dziecka. W tym podejściu bardzo pasuje nam to, w jaki sposób Korczak traktował dziecko, jak podążał za humanistycznymi wartościami. Mimo że nie stworzył takiej twardej, oprzyrządowanej „metody pedagogicznej”, to my stworzyliśmy model korczakowskiego podejścia w edukacji.

Czyli stworzyliście metodę korczakowską opartą na jego myślach, wartościach.

MG: Wypracowaliśmy korczakowski model nauczania w oparciu o jego filozofię, prawa dziecka, koncepcję wychowawcy oraz wartości, którymi się Korczak kierował. To jest przede wszystkim postulat traktowania dziecka jako pełnoprawnego partnera, człowieka z całym spektrum praw, swoich potrzeb, wyborów, podejmowania obywatelskich decyzji. Podmiotowe traktowanie dziecka, na równi z dorosłym, jego prawa, jego obywatelstwo, które promował Korczak 100 lat temu, nawet w świecie współczesnym nie jest takie oczywiste.

To słowo obywatelskość jest mi bardzo bliskie. Jak również sposób traktowania dzieci przez Korczaka, tak jakby były dorosłymi. Myślę, że taka edukacja nawet na poziomie dorosłym dzisiaj mogłaby przynieść wiele dobrego, prawda?

MG: Nie ma dziecka, jest człowiek – mówił Korczak. Dziecko musi być traktowane jako pełnoprawny obywatel. Jako osoba, która ma swoją podmiotowość. Personalizm zawsze eksponował podmiotowość każdego człowieka, bez względu na wiek czy na inne cechy. Korczak na tamte czasy był absolutnym innowatorem. Z dzisiejszej perspektywy jest oczywiste, że dziecko ma prawo do swoich wyborów, do swoich błędów, do swojego głosu. Ale sto lat temu świat wyglądał zupełnie inaczej. Dziecko postrzegano jako osobę, która nie może mieć własnego zdania, które nie musi mieć własnych poglądów i wyborów. Istniał świat dorosłych, w którym nikt nie traktował dziecka w sposób podmiotowy.

Możesz przypomnieć, jak wyglądały działania w ośrodkach, które prowadził Janusz Korczak?

MG: Odsyłam tutaj wszystkich do naszego prospektu „Model edukacji korczakowskiej”, który wydaliśmy w grudniu 2021 roku, gdzie na ponad 50 stronach pokazujemy inspiracje działaniami Korczaka. Jest ich bardzo wiele, ale warto przypomnieć chociażby korczakowski parlament dziecięcy, gdzie każde dziecko mogło zabrać głos, głosować, argumentować, mieć inny punkt widzenia, miało prawo do dokonywania wyborów – lepszych lub gorszych. Takich inspiracji jest mnóstwo. Funkcjonowały też sądy, media, dzieci wydawały gazety, trudne do wyobrażenia nawet dziś w bardzo wielu szkołach, prawda? Niezwykłość metody Korczaka polega na tym, że widział dziecko w wielu aspektach społecznych, korzystał również z nowych technologii, metod komunikacji z dziećmi – jak prasy czy radia. Przede wszystkim jednak opierał wychowanie na dialogu. Jest w Polsce wiele szkół imienia Korczaka, natomiast niewiele z nich tak naprawdę stosuje jego idee, rozwiązania, filozofię wychowania w praktyce. Nam chodzi o to, żeby przesunąć ten akcent. Jako uczelnia mamy nie tylko patrona, który coś kiedyś zrobił, osiągnął. Chcemy pracować według jego filozofii, a więc uczyć, jak podążać za dzieckiem, traktować je podmiotowo, z szacunkiem, indywidualnie. Korczak przecież pisał i mówił: każde dziecko jest inne, ale każde jest wartościowe. To jest też kwestia choćby rozwijania talentów, predyspozycji czy tych zasobów, które każde dziecko ma. Bo są dzieci zróżnicowane kompetencyjnie, ale każde jest wartościowe, każde ma potencjał.

To są założenia, wydawałoby się, uniwersalne. Ale czy tam jest jeszcze coś głębszego?

MG: Oczywiście, one są uniwersalne. Ale dla mnie dzisiaj jest właśnie deficyt, głód tych właśnie podstawowych wartości. Zaczynamy tęsknić za uniwersalnymi wartościami, bo świat idzie w tak dziwnych kierunkach, że te uniwersalne wartości jak wolność, sprawiedliwość, równość i demokracja trzeba przypominać, na nowo definiować, nadawać im współczesną treść. Bo czym jest dziś demokracja? Czym jest wolność człowieka, obywatela? Czym sprawiedliwość społeczna i równość? Moim zdaniem to przypominanie uniwersalnych wartości staje się właściwie czymś wyjątkowym, wyróżniającym. Widać to także w polskim systemie oświaty. Dziś szkoła publiczna w wielu miejscach w Polsce to jest szkoła funkcjonująca pod potrzeby nauczycieli, których chroni Związek Nauczycielstwa Polskiego czy Karta Nauczyciela. Taka szkoła nie włącza uczniów w procesy partycypacyjne. Nie dostrzega ich indywidualnego potencjału, za to ciągle ocenia. A Korczak mówił, że procesy demokratyzacji polegają na tym, że dziecko ma partycypować na każdym etapie, we wszystkich procesach. Dziecko powinno być oceniane przez pryzmat własnych osiągnięć, a nie być ciągle porównywane z innymi. To dzieli dzieci, uczniów na lepszych i gorszych.

Czy tego rodzaju sposób prowadzenia edukacji zgodny z pomysłami i zasadami korczakowskimi sprawdziłby się na skalę masową?

MG: Jestem pewien, że tak. Potrzebujemy szkoły przyszłości, a nie przeszłości. Zresztą mamy przykłady takich systemów edukacyjnych – np. w Holandii 70% szkół jest prowadzonych w tzw. alternatywnych metodach, czyli takich, którym bliżej na pewno jest do Korczaka niż do publicznych programów. W Polsce też mogłoby się to sprawdzić. Problem jest tylko taki, że z punktu widzenia systemu łatwiej jest prowadzić szkołę tradycyjną niż partycypacyjną, ponieważ ta ostatnia wymaga od nauczycieli znacznie więcej uwagi, zaangażowania i komunikacji. To jest inny sposób organizacji zajęć, dyskusji, rozmowy. Nie „ex katedra”, czyli ja wiem wszystko najlepiej, tylko „pomóżcie mi rozwiązać problem”. To jest przejście na projektowe zadania, włączające dzieci. Przejście na edukację przez działanie, a nie poprzez uczenie się do testów. Moim zdaniem model partycypacyjny jest lepszy, ponieważ on od samego początku uczy odpowiedzialności i współpracy w zespole. Jeśli uczniowie są od małego włączani we wszystkie procesy: kreacji, współtworzenia, planowania, realizowania i oceny, to stają się współodpowiedzialni, a w życiu dorosłym są samodzielni i potrafią lepiej współpracować z innymi.

Mam wrażenie, że katastrofalnie zaniedbaliśmy ten aspekt edukacji po ’89 roku. W wielu obszarach dzisiaj czujemy tego konsekwencje. To we wcześniejszych wiekach zamykało się w stwierdzeniu: „takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, zgadzasz się?

MG: Absolutnie. Powinniśmy uczyć do relacji i w relacji, uczyć refleksyjnie i krytycznie. A uczymy pod testy – dzisiaj testy z kluczem mają oceniać kwalifikacje i kompetencje ludzi. Jestem ich przeciwnikiem. Uważam, że mądre szkoły, uczelnie opierają się na dłuższych treściach i wypowiedziach oraz argumentacji, także pisemnej w postaci rozprawek czy pisania esejów. Pisanie i zdolność argumentowania to są kluczowe kompetencje, natomiast wypełnianie testów – przy gorszej lub lepszej intuicji – technicyzuje edukację i rozwój. W ten sposób nie nauczymy ludzi kreować, przetwarzać wiedzę czy mieć refleksję. To daje pisanie i nauka stosowania argumentacji.

Ale może będą lepszymi konsumentami? Będą napędzać ekonomię?

MG: Być może, ale czy o to chodzi w rozwoju? Ja traktuję edukację jako rozwój. Korczak nie traktował edukacji jako tylko i wyłącznie wychowania czy formowania młodych ludzi. Jako jeden z pierwszych traktował właśnie edukację jako rozwój dziecka poprzez zastosowanie pewnych działań. I takie podejście do edukacji jest mi bliższe i mojemu zespołowi na Uczelni Korczaka i w naszych Korczakowskich Szkołach Marzeń. My widzimy w tym potencjał. Ludzie pięknie się rozwijają, kiedy ktoś daje im przestrzeń, wolność, motywację. Na przykład uczeń może sam zinterpretować wiersz, na swój sposób, a nie według klucza. Natomiast stosowanie kluczy, testów, skrótów raczej redukuje człowieka w sensie intelektualnym, aniżeli go rozwija. Szkoły podstawowe Korczaka, które prowadzimy – a w tej chwili rejestrujemy także korczakowskie licea ogólnokształcące – to jest właśnie budowanie na tym, że dzieci mają prawo popełniać błędy, że mogę mieć słabsze dni czy także złe emocje. Dzieci mogą się czegoś nie nauczyć, czegoś nie rozumieć, mogą mieć inne zdanie niż nauczyciel. Mogą mieć lepsze i gorsze momenty, ale wszystko to jest po to, żeby się rozwijały. My się w życiu przecież uczymy i na dobrych, i na złych praktykach, uczymy się na błędach i dobrych przykładach. Natomiast w polskiej szkole cały czas jest podejście, że masz nie popełniać błędów. Nie ubrudzić się, nie mieć złych emocji. Dziecko nie może mieć złego samopoczucia, ma ciągle tryskać cudowną energią i wszystko mieć „wykute na blachę”.

Korczak to postać wielowymiarowa, autorytet, mocny „brand”, ale nie dość wykorzystany?

MG: Dlatego trzeba przypominać jego idee. Dziś, gdy celebryci zastępują autorytety, a tania rozrywka wypiera kulturę, musimy wracać do takich ludzi jak Korczak. Był wychowawcą, nauczycielem, lekarzem i pisarzem, człowiekiem o wielu zainteresowaniach – zajmował się także np. sztuką. Jego myśli są nadal aktualne, budzą żywe emocje. Wielu dobrych pedagogów, wychowawców, lokalnych liderów, działaczy społecznych Korczak mocno inspiruje. To nie jest zapomniana postać, Korczak ciągle „działa”. Dlatego jako Uczelnia Korczaka jesteśmy pomysłodawcą Nagrody im. Janusza Korczaka. Będzie ona przyznawana, począwszy od tego roku, w trzech kategoriach. Dla instytucji, które zajmują się edukacją, prawami dziecka i wspieraniem dzieci i młodzieży, dla lokalnych liderów w edukacji, wyróżniających się korczakowskim podejściem oraz dla osób publicznych, które promują korczakowską filozofię i podejście do dzieci. Trzeba dostrzegać i wzmacniać ludzi, którzy oddolnie zmieniają szkołę, mówią o prawach dziecka, wspierają rodziców w wychowaniu. Jestem pewien, że mamy w Polsce sporo takich „współczesnych Korczaków”, działających w duchu jego filozofii. Chcemy ich wyróżnić i skłonić, by się sobą nawzajem inspirowali – i nieśli w świat idee Janusza Korczaka.

prof. Mirosław Grewiński – polityk społeczny, profesor nadzwyczajny i rektor Uczelni Korczaka w Warszawie, doktor habilitowany nauk humanistycznych, doktor nauk społecznych. Dwukrotny stypendysta Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Autor, współautor lub redaktor blisko 300 publikacji naukowych i popularnonaukowych, w tym 40 książek na tematy związane z polityką społeczną.

Źródło: NNO