Wywiad z dr Małgorzatą Balukiewicz – doktorem pedagogiki i kierownikiem praktyk studenckich w Uczelni Korczaka. W swojej pracy zajmuje się m.in.: pedagogiką dzieci szkolnych i przedszkolnych.
Mateusz Czajka: Dzień Dobry. Mamy końcówkę roku szkolnego. Rząd ogłosił, że na ostatnie dni dzieci wrócą do zwykłego nauczania. Nie dotyczy to jak dotychczas przy luzowaniu obostrzeń tylko uczniów z klas 1-3. Jak przeżyć ten czas, który pozostał do ostatnich dni czerwca?
dr Małgorzata Balukiewicz: Uważam, że to co jest najcenniejsze, to możliwość nawiązywania, uczenia się i podtrzymywania relacji społecznych w grupie rówieśników i między dziećmi a nauczycielami. Tego najbardziej brakuje z powodu nałożonych ograniczeń związanych z pandemią. Sądzę, że ten miesiąc, który pozostał, trzeba poświęcić na odbudowanie relacji. W niektórych przypadkach będziemy mówili nawet o ich tworzeniu, ponieważ wcześniej nie miały one okazji powstać.
W klasie 1-3 dziecko nie do końca uświadamia sobie potrzebę bycia w grupie. Tę potrzebę rozwija przebywanie z rówieśnikami. Ze względu na ograniczenia nie mogła się ona wykrystalizować. Wydaje mi się, że znacznie ważniejsze jest, aby uczniowie skupili się na wspólnej pracy i zabawie – efekty warto odsunąć na dalszy plan. Nie mówię, aby całkowicie tego zaniechać, ale by skupić się na wspólnotowych działaniach, budowaniu atmosfery, która będzie dobrze się kojarzyła z pobytem w klasach.
M. Cz.: Co można stracić, jeśli nie pójdzie się w tym kierunku, a w stronę nastawienia na szybkie przyswojenie wiedzy?
M. B.: Przede wszystkim można stracić dzieci.

M. Cz: W jaki sposób?
M. B.: Dla siedmiolatka przyjście do szkoły to wielkie przeżycie. Czuje się wtedy bardzo dorośle (taka jest specyfika tego wieku). Jest skoncentrowany na tym, aby się rozwijać, osiągać coś, dowiadywać się. W szkole poznaje nowe sposoby radzenia sobie z trudnościami i problemami. Doświadcza także przyjemności współdziałania z innymi dziećmi. To wiek, kiedy dziecko odkrywa przyjemność ze wspólnej pracy. Jeżeli dziecku z klas 1-3 z jakichś powodów nie można było zapewnić do tego warunków, to wtedy szkoła kojarzy mu się tylko z (mniej bądź bardziej interesującą) nauką, monotonnym siedzeniem, odrabianiem czasem dziesiątek zadań domowych. Do tego ostatniego w niektórych przypadkach sprowadza się praca zdalna. Bywa, że dzieci są tym przeciążone. Brakuje zabawy, radości, wspólnotowego działania – właściwie nie ma czasu na dzieciństwo. Będzie niekorzystnie dla podopiecznych, jeżeli nie wzbudzimy w nich poczucia, że szkoła jest sympatycznym i dobrym miejscem, gdzie można radośnie spędzić czas przy okazji się ucząc.
M. Cz.: Kosztem tego miesiąca, który pozostał można stracić cały kolejny rok.
M.B.: Oczywiście – zacznie się kolejny rok i powstanie pytanie, dlaczego dziecko ma chcieć wracać do szkoły, skoro to miejsce z niczym miłym nie będzie mu się kojarzyło? Może niestety się stać wręcz przeciwnie, że nauczyciel „przeładuje” ucznia obowiązkami, bo będzie chciał nadrabiać materiał. Wtedy możliwe będzie osiągnięcie wręcz odwrotnego skutku.
M. Cz.: W bardzo specyficznej sytuacji są uczniowie, którzy swoją przygodę z edukacją zaczęli od nauki zdalnej. Nie mają oni porównania do tego co jest „normalne” – na co wszyscy z utęsknieniem czekają. Jak pokierować procesem nauki obecnych pierwszoklasistów?
M.B.: Co można zrobić z uczniami, którzy nie mieli szansy „posmakować” bycia w placówce? Dla mnie szkoła jest przede wszystkim przestrzenią wspólnotowego działania i tak powinna się dziecku kojarzyć. Ważne, by wykorzystać ten nadchodzący miesiąc. Jeśli się tego nie zdąży zrobić, jest zawsze kolejny rok i wtedy będzie trzeba wykonać we wspomnianym kierunku więcej pracy.
M.Cz.: Czy mogą pojawić się wśród uczniów deficyty związane z nauczaniem w czasie pandemii?
M. B.: Na pewno. Współpracy nie dostajemy w genach – trzeba się jej nauczyć. Okres między 7 a 10 rokiem życia jest doskonałym czasem, aby dziecko się tego nauczyło: pójścia na kompromis, uznania czyjeś racji i dyskutowania na ten temat. Wtedy też kształtuje się pozycja w grupie i umiejętności przywódcze. Dziecko może też uczyć się przyjmować różne role w grupie – to wszystko o czym wspomniałam, jest później absolutnie potrzebne w życiu społecznym. Nieuczestniczenie w działaniach grupowych sprawia, że uczeń się nie rozwija i jest mocno skoncentrowany na sobie. Mamy jeszcze w tym wszystkim egocentryzm dziecięcy…
M. Cz.: … który we wspomnianym wieku jest dosyć mocny.
M. B.: Oczywiście. Dzięki działaniom grupowym jest jednak świadomie i celowo spychany przez samo dziecko na dalszy plan. Rzecz polega na tym, aby dziecko odczuło tak silną przyjemność ze wspólnotowego działania, aby zrezygnowało ze swojego egocentryzmu.
M. Cz. Dziękuję za rozmowę.
M. B.: Dziękuję serdecznie.